Słoneczny brzeg i Beskid Niski. Slowlife

Hejka robaczki

Mija prawie tydzień od naszej wizyty w Słoneczny brzeg w Rudnej małej koło Rzeszowa. Przyszedł czas napisać wam co nieco o tym miejscu. Nie byłabym sobą jakbym nie zabrała z sobą książki 😃 Tym razem padło na "Slow przewodnik Beskid Niski" wydawnictwo SBM. 
Ostatnio mam fazę na przewodniki. Chyba wynika to z tego, że mało podróżujemy. Wydawnictwo SBM przysłało mi kilka, w które się zaczytuję kiedy mam tylko wolną chwilę. 
"Slow przewodnik Beskid Niski" to ciekawa lektura dzięki autorce, która nie proponuje miejsc tylko pokazuje sielskość tego regionu. Tu warto się zatrzymać, zwolnić, porozmawiać, dowiedzieć się czegoś od tubylców. Książka jest pełna ciekawych rozmów. Nie znajdziecie w niej map, punktów, które trzeba zobaczyć, przez to jest jeszcze ciekawsza. 

Polecam wam gorąco ❤️
W sumie to powiem wam, że prawie całe wakacje wybieraliśmy się do tego miejsca. Przyjaciele nam o nim powiedzieli i śmiali się, że tak blisko naszego domu, a my o nim nie wiemy 😂 

Mój mąż jak to on zaczął od zdjęć i opinie na internecie, a tam one podzielone. Jest sporo pozytywnych, ale i negatywnych. Padła w końcu propozycja, że jedziemy i sami oceniamy.

Siedliśmy więc na rowery i w sumie po 4 km byliśmy na miejscu. I tu pojawił się pierwszy problem. Gdzie zapniemy rowery? Obeszliśmy cały ośrodek do którego wstęp kosztował 10 zł z dorosły (przyzwoita cena), ale niestety był tylko jeden stojak niedaleko plaży do którego były przypięte rowery. 
Nie będę was tu zamęczała zdjęciami tego miejsca, bo mnóstwo ich na necie. Powiem wam tylko, że plaża czysta, sporo atrakcji dla dzieci, kilka budek z jedzeniem i karczma. Niestety miałam pecha i po wypiciu mojej pierwszej kawy , odpoczynku, zabawie w wodzie mąż poszedł po drugą i już jej nie dostał. Ekspres się zepsuł i kawy już nie podawano. Zaskoczyło mnie to bo obok jest restauracja i hotel, przecież można było cos zorganizować. Tym bardziej, że karczma to było jedynie miejsce gdzie podawano kawę. Wielu z was pomyśli, że robię problem, bo trzeba było iść do hotelu. Ja jakoś w kostiumie nie miałam na to ochoty. 
Ludzi było sporo, zwłaszcza z dziećmi. One jednak mają co tam robić 😃 Jeziorko jest małe, ale są na nim rowerki wodne. Niestety to co mąż wyczytał na internecie okazało się prawdą. Rowerki są, ale zarządzającego nimi brak. Gdy pływający rowerek, który nie został odpowiednio zabezpieczony uderzył mnie kolejny raz, postanowiłam znaleźć obsługę. Niemiła i niekompetentna Pani zaczęła na mnie krzyczeć, że nie powinno mnie tam być. Nic nie dało delikatne wytłumaczenie Pani, że tu się bawią dzieci i nie jest to bezpieczne. Niemiłe wrażenie pozostało. 

Podsumowując jest kilka minusów, ale miejse jest ogólnie fajne. Spory teren do zabawy, brodzik dla dzieci, plac zabaw, domki wypoczynkowe, miejsce na grilla i wiele innych atrakcji w tym fajne altanki 😍 Mój mąż mógł poszaleć w wodzie, a ja z kawą i książką odpocząć.  
Czy jeszcze wrócę?
Z pewnością, bo jeden dzień w tym miejscu to za mało. Wszystkiego nie spróbowałam, a poza jedną nieprzyjemną sytuacją z Panią z obsługi wszyscy byli bardzo pomocni i mili.

 

Komentarze